Wakacje w Chorwacji

Jak to zwykle w życiu bywa, czasem przypadkowe rzeczy okazują się być tymi, które są najlepsze. Nasz wyjazd na wakacje w Chorwacji w sumie był kwestią przypadku, zbiegu okoliczności lub innych tajemnych mocy, które się połączyły i nas tam zawiodły. Na całe szczęście, bo należę do osób, które kochają podróżować, ale które rzadko spotykają swoje miejsce na ziemi – a tam właśnie znalazłam.
„ach, jak tu pięknie, mogłabym tu mieszkać”
Często słyszę, jak wielu ludzi mówi – „ach, jak tu pięknie, mogłabym tu mieszkać” – a ja, co? – włączam wtedy natychmiast swój pragmatyczny umysł i zaczynam analizę – ale jak? Ale co byś tu robiła? Fajnie przyjechać na wakacje, ale jak mieszkać? I tak dalej i tak dalej…. W końcu zostawiam temat, bo przypominam sobie, że jest taki typ ludzi, który mówi coś w danej chwili i nawet w tej chwili wydaje im się, że jest tak jak mówią, ale już 5 sekund później o tym zapomina i właściwie przestaje to już być istotne. Wiem to, nawet bardzo dobrze, bo mam blisko (żeby nie powiedzieć najbliżej) siebie taką osobę.
Do dzisiaj nie zapomnę lęku, który towarzyszył mi podczas pewnej pierwszej wspólnie spędzanej soboty… mój luby zapytany o plan sobotniego dnia, zaczął go recytować jak z Kałasznikowa – a ja w przerażeniu słuchałam i próbowałam rozdzielić to wszystko na harmonogram dnia, przetworzyć na godziny, minuty i sekundy.
“….a moje zwoje mózgowe paliły się lekko…”
On mówił i mówił, a moje zwoje mózgowe paliły się już lekko, bo godzin im zabrakło na zrobienie tych wszystkich rzeczy. Jego pewność siebie i przekonanie o zrealizowaniu tych rzeczy, kazały mi wierzyć, że jest przekonany o tym co chce robić, ale logika nie potrafiła tego okiełznać. Jak skończył, postanowił się jeszcze położyć, bo w końcu sobota jest, ale mój niepokój już pozostał. Z czasem nauczyłam się dzielić to wszystko na pół i zrozumiałam, że ludzie są różni i niektórzy tak mają i w sumie nie jest to groźne ;).

Chorwację znaliśmy od dawna, ale…
Wracając do Chorwacji – znaliśmy ją z Pawłem od dawna. Chyba każde z nas było tam już co najmniej kilka razy. Bywaliśmy tam już i razem, i osobno. W sumie zawsze nam się podobało, ale nie żeby zaraz miałoby to być nasze miejsce na Ziemi. Moje zostało dawno temu skradzione przez Toskanię (zaplanowałam na mojej liście celów, kupić tam dom za parę lat) i już nic nie jest w stanie tego zmienić. Moja zero-jedynkowość nie dopuszczała od tamtej pory, że może być jeszcze jakieś inne miejsce. Bo w końcu logika nie dopuszcza, że będę np. posiadać dwa domy w różnych miejscach świata, bo kiedy miałabym tam jeździć? Kiedy spędzać tam czas? A jak nie będę jeździć to po co kupować, lepiej coś wynająć. A jeszcze tyle chciałabym zobaczyć, więc to się nie będzie opłacało.

Tym razem jednak było inaczej. Po wielu miesiącach spędzonych w kwarantannie nastąpiło we mnie wiele zmian, więcej czasu na myślenie i czytanie sprawiło, że mój umysł zaczął myśleć trochę inaczej, mój pragmatyzm odpuścił, wszystko przestało być tylko czarne albo białe, zaczęłam pozwalać sobie na emocje, które poczułam i chciałam dać im przyzwolenie, a wcześniej coś mnie blokowało. Tak też było z Tisno. Zajęło miejsce w moim sercu obok Toskanii. I co się okazało – zmieścili się tam razem, nie gryzą się, nie uwierają. Możliwe, że nie będę mieć domu w obu tych miejscach, co wcale nie przeszkadza temu, aby mieć poczucie, że mogłabym tam mieszkać – tak, w obu z tych miejsc.

Tisno – urocze miejsce nieopodal Szybeniku
Tisno, bo o nim mowa, jest uroczym miasteczkiem niedaleko Szybeniku. Urocze, piękne, nad samym morzem, z wąskimi uliczkami (jak w Toskanii – nie mogłam się oprzeć temu porównaniu) https://pl.wikipedia.org/wiki/Tisno Jak już wspomniałam sam wyjazd wyszedł przez przypadek – przypadkowy telefon, znajoma Pawła, okazało się, że kupiła tam apartament. I akurat miał stać przez tydzień wolny, a my w pandemii za wiele pracy nie mieliśmy (bo branża eventowa miała sezon ogórkowy), także długo nie myśląc, stęsknieni za podróżami zaczęliśmy się pakować. Cofnij – zaczęliśmy nas pakować. Wakacje w Chorwacji.
Bo w tej całej romantycznej przygodzie, nie wspomniałam jeszcze, że tę cudowną podroż odbyliśmy z naszym kochanym 4-latkiem. A jak mówi, jedno z moich ulubionych cytatów z internetu:
“There are two kinds of travel: first class and with children.”
― Robert Benchley

I wiele o tym można mówić i pisać, ale jakby na to nie spojrzeć – wakacje z dzieckiem są to jednak wakacje z dzieckiem – cudowne i trudne zarazem. To, chyba jak z samym macierzyństwem jest najpiękniejszym i najtrudniejszym co spotyka Cię w życiu i co ma w sobie tak wiele sprzeczności. I tym razem dziecię nie zawiodło nas i mocno dokazywało podczas podróży. Jednak, kiedy późną nocą dojechaliśmy na miejsce i młodzieniec już spał, a ja weszłam do naszego apartamentu i otworzyłam drzwi na taras, to jakby wszystko gdzieś minęło. Widok zapierał dech w piersiach i od razu poczułam ten błogi spokój, który tak rzadko nas w życiu ogarnia. A rano… było jeszcze lepiej. Moim oczom ukazał się lazur morza, błękit nieba i piękne małe miasteczko. Horyzont niczym nie zmącony.
Tisno okazało się być uroczym miejscem. Miasteczkiem o przepięknym nadmorskim klimacie, z wieloma kawiarniami, gdzie lokalesi przychodzili codziennie na poranną kawę. Uroczym miejscem wieczornych kolacji, czasem nawet z muzyką na żywo, przesympatycznych, miejscowych ludzi, którzy byli uprzejmi, uśmiechnięci i radośni, pomimo że sezon raczej nie był zbyt udany. Idealne wakacje w Chorwacji.
Trzeba wspomnieć, że lipiec, kiedy tam byliśmy to właściwie środek pandemii i większość ludzi tłoczyła się wtedy w Polsce (bo tu było podobno bezpieczniej, zwłaszcza było to widać na zdjęciach z plaż znad morza), a tam było pusto. Turystów jak na lekarstwo. Z jednej strony przykro mi, bo opowiadali czasem, że to ciężki czas, z drugiej jednak dla nas czas magiczny. Po tygodniu czułam się tam jak lokaleska. Piłam poranną kawę codziennie w tym samy lokalu, miałam ulubiony stolik, poznałam najważniejsze słowa po chorwacku i spoglądałam zza filiżanki na morze – żyć nie umierać.
NAJPIĘKNIEJSZE MIASTECZKA W POBLIŻU
SZYBENIK
W dni, kiedy pogoda jest nieco słabsza (a dzieci mają wtedy tak samo dużo energii i nie powiemy im, aby czytały książeczki cały dzień) polecam przejechać się do pobliskiego Szybenika. To niecałe 30 kilometrów od Tisno, a możemy spędzić tam uroczy dzień.

Przepiękna starówka, którą możemy przemierzać wąskimi uliczkami, robi naprawdę duże wrażenie. Urocze kawiarnie (my znaleźliśmy nawet taką z placem zabaw dla dzieci) zapraszają nas co krok na pyszną kawę. Znalezienie restauracji jak zwykle wymaga trochę więcej fatygi – oczywiście jest ich mnóstwo, ale my na ogół szukamy czegoś mniej turystycznego, a bardziej lokalnego. Tym razem zamarzyliśmy jeść z widokiem na morze, także ze starówki przeszliśmy na promenadę prowadzącą przy samym morzu i tam wybraliśmy restaurację serwującą owoce morze.

Proces poszukiwania restauracji nie był tym razem zbyt długi, gdyż nasze dziecko zrobiło się głodne i w sumie w nosie miało wszystkie nasze „wydumki”. Jest kotlecik – to siadamy – zero-jedynkowe podejście do życia, a jak nie to zobaczycie co potrafię ;). Zresztą o tym jak przebiega wybór restauracji to mogłabym spokojnie napisać kilka artykułów, także zostawię to na inny raz. Widok był piękny, jedzenie poprawne, z kieliszkiem białego wina bawiliśmy się wytrawnie.

BETINA
To kolejne cudowne miasteczko, leżące nieopodal Tisno. Niecałe 10 minut jazdy samochodem, a jest wyjątkowo uroczo. Można się tam wybrać w trakcie plażowania na obiad, pojechać na wieczorną kolację czy zwyczajnie wypić wieczornego drinka.
Betina to małe miasteczko z niedużym portem i wąskimi uliczkami, w których warto się na chwilę zgubić i myśleć tylko o tym co tu i teraz.
Gdybym miała napisać krótką recenzję tego miejsca na Google to brzmiałaby „Cudownie obłędne miejsce, piękne restauracje, urocze kawiarenki – to właśnie Betina.”


PLAŻE – TISNO I WYSPA MURTER
Tisno oraz pobliska wyspa Murter to wysyp plaż rożnego rodzaju. Znajdziecie tutaj zarówno plaże położone przy campingach, plaże miejskie, jak i plaże dzikie położone na skałkach.
Kiedy podróżujemy sami zawsze wybieramy plaże najbardziej odludne, z dala od zgiełku. Podróżując z dzieckiem, często nie jest to już najlepszym wyborem. Kiedy na plaży pojawiają się inne dzieci, są kamyczki do kopania, piasek do budowania, a to wszystko jeszcze w towarzystwie lodów, świat rodziców zaczyna być trochę lżejszy. Każdy posiadacz dzieci zna to doskonale.
Chcąc poznać okolicę, ale także poszukując ideału (co często nam się zdarza) odwiedziliśmy co najmniej kilka plaż (co piękne, wszystkie znajdują się nie dalej niż 10-15 minut drogi samochodem). Pamiętajcie, że większość plaż w Chorwacji jest kamienistych (w wodzie dodatkowo możemy spotkać jeżowce z ostrymi kolcami), stąd warto zarówno siebie, jak i dzieci zaopatrzyć w specjalne gumowe buty.
PLAŽA ISTOĆNA GOMILICA
Miejska plaża w Tisno, do której można dojść na piechotę praktycznie z każdego apartamentu czy hotelu. Plusem jest więc, że nie musimy jechać samochodem. Plaża usypana z jasnych kamyków, z łagodnym wejściem do wody. Tuż obok znajduje się beach bar z lodami, drinkami i przekąskami. Jest także mały plac zabaw dla dzieci (z pozycji horyzontalnej na ręczniku widać bawiące się dziecko).

BEACH IZA ANDIJE
Plaża położona na skałkach. Bardzo cicha i spokojna, nie spotkacie tam raczej wielu ludzi. Wejście do wody jest kamieniste i śliskie, także nadaje raczej do pływania niż moczenia. Dojście do plaży wiedzie przez las, wzdłuż morza – widoki są przepiękne. Wokół plaży nie ma żadnej infrastruktury, także spotkamy tu ciszę i spokój.

MURTER CIKRADA
Plaża znajdująca się 10 minut jazdy samochodem od Tisno. Wejście na plażę jest bezpłatne, ale już parking niestety nie. Panowie na wjeździe pobierają opłatę między 15-20 kuna na postój samochodu. Plaża jest przyjemna, choć bardziej tłoczna, ale to ze względu na piękną restaurację (z widokiem na morze) oraz beach bar (przy samym morzu i jeszcze w lesie), które znajdziemy tam na miejscu. Plaża i wejście do morza są piaszczysto – kamieniste, także dzieci mają tu istny raj. Wiaderko i łopatka w końcu idą w ruch! Nie powiem, że jako rodzic nie odczuwaliśmy tutaj pewnej wygody – mieliśmy w końcu czas na kawkę we dwoje w beach barze (latorośl było widać ze stolika barowego).
BEACH JAZINA
Duża, kamienista plaża w Tisno. Dojście do plaży poprzez tamtejszy camping, znajdujący się w lesie. Plaża połączona z kamiennymi długimi chodnikami, na których ludzie również rozkładają ręczniki (nie mając maty, ciężko leży się na plaży na samym ręczniku). Wygodna dla dzieci, otoczona infrastrukturą, jednak nie jest zbyt urzekająca. Co ważne nie było tam tłoczno, ale jarmarkowo już tak.
RESTAURACJE I KAWIARNIE
CAFFE BAR VALENTINO
Pyszne lody (ogromne, nawet synek – wielbiciel lodów nie dawał im rady) oraz przecudnie miły Pan, który je serwuje.
SRDELICA
Restauracja serwująca owoce morze. Lokalna, skromna choć w bardzo fajnym morskim klimacie. Tutaj jedzą lokalni mieszkańcy, których mieliśmy okazję poznać. Mieszkańcy są bardzo uprzejmi co przejawiało się wielokrotnie podczas pobytu w Tisno. Restauracja jest malutka, bo to jedynie kilka stolików, jednak owoce morza są codziennie świeże i pyszne.
SLASTICARNICA RUDINA
Lokalna kawiarnia z pyszną kawą, lodami i prosecco od samego rana. Miejsce, pozwalające poczuć klimat miasta i obserwować morze. Przemiła obsługa, to niewątpliwy plus miejsca i całego miasteczka.

TIPY
RYBARNICA
Jeśli wynajmiecie apartament z kuchnią, warto pokusić się o samodzielne przyrządzenie owoców morze. W Rybarnicy (tamtejszy sklep rybny), która znajduje się w centrum miasteczka znajdziecie codziennie absolutnie świeże ryby i owoce morze! Są wprost obłędne i zdecydowanie tańsze niż w restauracjach. To rzadka okazja, aby móc wybierać z takich rarytasów – od muli, przez krewetki po ośmiornice. Jeśli nie macie pomysłu jak je przyrządzić napisz do nas na Instagramie, a podeślemy Ci przepisy!


TARG
W pobliżu kawiarni SLASTICARNICA RUDINA (zapytajcie obsługę, pokierują Was na pewno) znajdziecie malutki uroczy targ z owocami, warzywami i lokalnymi przysmakami, jak np. sery. Polecam się tam przejść, zobaczyć, kupić parę rzeczy – to zdecydowanie fajniejsze niż robienie zakupów w zwykłym sklepie.
ŁÓDKA
Jeśli marzy Wam się popływać łódką (raczej mówimy o pływaniu na silniku) to wzdłuż nabrzeża Tisno, znajdziecie co najmniej kilkanaście łódek większych i mniejszych do wyboru. Co ważne, aby wynająć łódkę, standardowo należy mieć do tego uprawnienia, jednak na najmniejszy model ze słabszym silnikiem możemy pokusić się bez dodatkowych wymogów, a jedynie czując się na siłach i po krótkim szkoleniu obsługi wypożyczalni. Wypożyczenie małej łódki z silnikiem, nie wiąże się także z dużymi kosztami (koszt wraz z paliwem ok. 70-80 Euro)
My pokusiliśmy się o wynajem takiej łódki (bez patentu żeglarskiego) i o ile bliskie pływanie wzdłuż nabrzeża jest bardzo przyjemne, o tyle dalsze wypuszczanie się nią na otwarte morze, raczej nie sprawiło nam już takiej przyjemności. Rzucało i kołysało strasznie (Młody się bał i siedział schowany pod pokładem), a my przemieszczaliśmy się w mega wolnym tempie (bo moc silnika jest bardzo mała), zastanawiając czy kiedykolwiek dopłyniemy do miejsca, które obraliśmy.
Dobrej zabawy! Kasia 😀
Chcesz poczytać o innej podróży? Tym razem będzie to podróż po Małopolsce, zajrzyj tu: https://zycietoevent.pl/targoszowka-miejsce-na-weekend-slow-life-malopolska/